Chciałabym Ci powiedzieć drogi przedsiębiorco, że biczowanie się, umartwianie i stres związany z brakiem spektakularnych wyników jest normalny. Każdy kto pracuje u siebie, prowadzi firmę, przynajmniej kilka razy przez to w swoim życiu zawodowym przechodził. A zdania w stylu: mogłam/mogłem więcej, bardziej, szybciej są na porządku dziennym. Więc jeśli właśnie tak myślisz, to Cię uspokoję. Nie mogłeś/nie mogłaś. Powiem więcej. Bardziej, szybciej, mocniej – wcale nie dałoby Ci gwarancji skuteczności czy szybszego sukcesu. Wstępnie rozgrzeszeni? Bosko, bo mam kilka przemyśleń w tym temacie, w temacie obwiniania się, które być może będą tym, co właśnie dziś potrzebujesz usłyszeć.

Po pierwsze i najważniejsze, ciągle pracując nie mamy przestrzeni na kreatywność, która jest niezbędna, aby mieć nowe pomysły – niezależnie czy te dotyczące produktów, sprzedaży, działań marketingowych czy samego podejścia do prowadzenia firmy. Trudno się więc dziwić, że to co przychodzi nam do głowy jest wtórne, nudne czy banalne. I częstym paradoksem tej sytuacji, jaki obserwuję u moich klientów jest to, że są sfrustrowani i poirytowani, że niczego nowego nie potrafią wymyślić, a jednocześnie nie dają sobie zgody na relaks. 

Nie będę udawać, że też tak nie miałam. Bo miałam przez wiele lat. Wydawało mi sie, że odpoczynek i sen jest dla słabych, a praca przez 20h na dobę to jedyna droga do osiągnięcia sukcesu. Szczęśliwie, spłynęło na mnie oświecenie, dokładnie w 30 urodziny, które zamiast świętować z bliskimi, spędzałam w pracy, otwierając kolejny punkt sieci aptek, które w owym czasie rozwijałam. Ale to jak wyszłam z trybu zapierdzielu to opowieść na inny odcinek. Dziś chciałam Cię uwrażliwić na to, że odpoczynek też trzeba wpisać w swój kalendarz, niezależnie od tego, jak bardzo jest wypełniony. Bo relaks, to takie przysłowiowe ostrzenie piły, która jeśli jej ciągle używasz to się tępi, prawda? A jak jest tępa to praca jest cięższa i nieefektywna. Więc sensowne jest jej naostrzenie – wtedy jest łatwiej i szybciej, ale też bezpieczniej. 

Dziś chciałabym Ci powiedzieć:

  • że to normalne, że czasem progres wymaga więcej czasu
  • Że nawet robiąc wszystko według sztuki, mając najlepszy plan, produkt, zespół coś może nie zadziałać
  • Że niektóre pomysły/produkty/ usługi/rozwiązania potrzebują się dłużej inkubować, zanim w pełni rozkwitną

I ja się łączę z Tobą w bólu oczekiwania, bo sama jestem osobą, która chce wszystko i najlepiej od razu, natychmiast. Jestem bardzo niecierpliwa i chyba to właśnie cierpliwości często uczy mnie biznes. Powoli zaczynam tę naukę przyjmować z pokorą i doceniać drogę. Z naciskiem na powoli. 

Jednocześnie, trochę Cię rozgrzeszając, nie byłabym sobą, gdybym nie powiedziała, że brak efektów często jest wynikiem niewłaściwych działań i to takich, których nawet nie jesteśmy świadomi, bo trudno jest spojrzeć na swój biznes obiektywnie, na chłodno. Ale od tego są mentorzy, z których pomocy zawsze można skorzystać. Tylko pamiętaj, wybierając mentora, żeby to była osoba, która ma realnie osiągnięcia, obiektywnie potwierdzone sukcesy – efektami swoimi i swoich klientów. 

Wracając jednak do tematu podcastu. Czy można było inaczej? Czy można było szybciej? Czy można było łatwiej? Pewnie tak. Tylko że myślenie o przeszłości nic Ci nie da. Wyciągnij wnioski i idź dalej. Pamiętając przy tym, że popełnione błędy to naturalny etap rozwoju, dowód na to, że działasz. 

Ale czy tylko za błędy się obwiniamy jako przedsiębiorcy? Oczywiście, że nie. Równie często, a może nawet częściej – obwiniamy się za brak działania. Tylko że brak działania zawsze z czegoś wynika. Z braku planu, gotowości, perfekcjonizmu czy blokad. I jakkolwiek identyfikacja przyczyny jest podstawą do zmiany, to bywa też tak, że pomysł potrzebuje czasu, aby się wyklarował i aby miał większe szanse na powodzenie. To że zakwitniesz później od innych nie zmieni faktu rozkwitu, prawda? Więc daj sobie szansę na ugruntowanie, pobranie z otoczenia wszystkiego, czego potrzebujesz, żeby wytworzyć coś unikatowego, pięknego i nowego. 

I tu mała dygresja. Nie zliczę ile razy miałam poczucie przenoszonej ciąży, kiedy to pomysł we mnie rósł, ale wciąż brakowało jakiegoś elementu, aby był kompletny zanim ujrzy światło dzienne. W takich momentach, pomimo braku cierpliwości przypominam sobie o tym, że procesowanie to też jest moja praca, jako przedsiębiorcy. Że gdyby nie etap inkubacji, to nie byłoby żadnego z moich biznesów czy produktów cyfrowych. I pomimo tego, że ja bardzo szybko przechodze od pomysłu do realizacji, to mam też na swoim koncie pomysły, które musiały odleżeć. Dochodowa Firma jest zresztą idealnym tego przykładem. Pierwszą wersję programu miałam gotową na pół roku przed startem sprzedaży, jednak dopiero kiedy pewnego dnia się obudziłam to zrozumiałam, że – okej mamy to. I wtedy już ruszyła machina działania. No właśnie, bo to jest ważne. Nie chciałabym, żeby ten podcast stał się usprawiedliwieniem braku działania. Bo z tego Cię nie rozgrzeszam drogi przedsiębiorco/droga przedsiębiorczyni. I jeszcze co ważne, to układanie sie pomysłu często jest tłumaczeniem prokrastynacji a tłumaczone perfekcjonizmem. A to dwie, a nawet trzy różne rzeczy. 

Jak więc to rozróżniam? Przede wszystkim, nad pomysłem który dojrzewa stale pracuję, sprawdzam różne możliwości, a nie odkładam go na mentalną półkę. Jednocześnie ta praca nad nim jest zwykle w trybie MVP czyli dojścia do podstawowej wersji produktu, który mogę skonfrontować z rynkiem. Bo celem zawsze powinno być sprawdzenie produktu/usługi/rozwiązania najszybciej jak to możliwe. Dlaczego? Ponieważ może być tak, że wypieszczony przez 5 lat pomysł, będzie się miał nijak do oczekiwań rynku. Im szybciej to zweryfikujesz, tym lepiej, bo od razu możesz wprowadzać zmiany i ulepszać. 

Powtórzę jeszcze raz. Ten artykuł nie jest zwolnieniem z odpowiedzialności, nie jest zwolnieniem z działania. Jest tylko zwolnieniem z obwiniania się. Bo gdy sobie odpuścisz na chwilę, to wrócisz z podwójną energią, siłą, kreatywnością, co tylko ułatwi Ci osiągnięcie zamierzonych celów. I tego właśnie Ci życzę.